czwartek, 28 marca 2013

Dwanaście

Niektórych rzeczy po prostu nie chcemy wiedzieć. Bronimy się przed pełną świadomością, zamykając się w swoim małym świecie. Lubimy się do niego ograniczać i szczerze wierzyć w wartości, którymi się kierujemy. Wydaje nam się, że tak powinno być i, choć jesteśmy jednymi z wielu, to w zupełności nam to wystarcza. Nie czujemy potrzeby aby czymś się wyróżniać i wybijać się ponad innych swoimi umiejętnościami. Czujemy się dobrze, będąc częścią otaczającej nas społeczności i nie chcemy tego zmieniać. Boimy się, że próba wyłamania może zniszczyć nasz mały, poukładany świat. Stracimy wszystko, na co tak długo i starannie pracowaliśmy. Bronimy się, więc z całych sił przed wszystkim, co mogłoby nas z niego wyrwać. Wolimy żyć w pełnej nieświadomości, akceptując swoje położenie i przyzwyczajając się do takiego stanu rzeczy. Nie zawsze jednak udaje się odeprzeć pokusę poznania czegoś innego, oddania się chwilowej słabości. Nawet, jeśli będziemy musieli słono za to zapłacić.
 
Uśmiecham się ciepło na widok kierującego się w moją stronę Thomasa. Nie spodziewałam się, że nasze spotkanie na neutralnym terenie wzbudzi we mnie takie emocje. Tym bardziej, że dzisiaj zaczynamy nasze lekcje i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła nieco go uświadomić. Pokazać mu jak naprawdę wygląda nas ówczesny świat. Rozczula mnie wiara Thomasa w ludzi i jego pewność, że każdy ma w sobie pokłady dobra. Nie chce dopuścić do siebie tego, że wszyscy mają coś na sumieniu. Oczywiście nie popadajmy ze skrajności w skrajność i na pewno znajdzie się kilka osób, które żyją zgodnie z wszystkimi wartościami i zasadami moralnymi. Nikt nie jest jednak tak idealny, aby opierać się wszystkim pokusom. Jesteśmy przecież istotami ułomnymi i popełniamy błędy. Czasami jesteśmy tego świadomi i potrafimy to naprawić. Zdarza się jednak , że raz przekraczając pewną granicę nie potrafimy już wrócić. Tutaj mogę podać siebie jako najlepszy przykład. To nie jest tak, że zawsze byłam takim potworem i już od dziecka moją ulubioną zabawą było ćwiartowanie kolegów. Byłam naprawdę słodką, małą dziewczynką, która bawiła się lalkami i płakała oglądając jakieś prymitywne tasiemce. Nie byłam jednak wystarczająco odporna aby oprzeć się temu, co może zapewnić ten 'drugi' świat. Teraz muszę zrobić wszystko aby uratować przed, nim Thomasa. Pokazać mu jak wygląda środowisko, w którym się obraca i jak łatwo przejść na drugą stronę. Szczególnie, że tacy ludzie jak on najbardziej na to narażeni. Często nie potrafią dostrzec tego jaki wpływ na nich mają inni i jak łatwo można nimi manipulować. Może wydawać się, że spełniamy tylko prośbę znajomego. Robimy komuś przysługę i jest to przecież coś zupełnie naturalnego. Tylko, że to dopiero początek i okazując dobrą wolę, pozwalamy, im na coraz więcej. Nie chcemy zawieść bliskiej nam osoby, nie zauważając do czego nas to wszystko prowadzi. Muskam na powitanie policzek Thomasa, chwytając do za rękę i prowadząc w krótką podróż po Londynie. Chcę mu pokazać normalne życie jego mieszkańców, zwracając mu uwagę na drobne szczegóły, które mogą mu w przyszłości pomóc. Chcę aby był w pełni świadomy i mógł w przyszłości odpowiednio dobierać znajomych. Przynajmniej tyle jestem w stanie dla niego zrobić. Czas najwyższy aby pomóc mu w uporządkowaniu jego życia, które wywróciłam do góry nogami, pojawiając się w nim i wplątując w swój plan. Teraz, kiedy wszystko jest już skończone mogę zrobić coś dobrego. Może, choć trochę uda mi się poprawić swój marny los. Thomas jest dzisiaj w znakomitym humorze i opowiada mi o zabawnych historiach, które przytrafiły mu się tuż po transferze do Arsenalu. Pierwsze dni były dla niego naprawdę trudne i wcale mu się nie dziwie. Znalazł się w zupełnie obcym mieście z dala od domu i bliskich. Niewątpliwie to jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu każdego piłkarza. Na swój sposób podziwiam ich i szanuje za siłę jaka w nich tkwi. Thomas jest zresztą idealnym przykładem i strasznie ciesze się, że mogę tak dobrze go poznać. Otwiera się przede mną, a ja staram się, jak najlepiej to wykorzystać. Pierwszy raz w życiu robiąc coś dobrego, przynajmniej częściowo. O wielkiej przemianie nie ma mowy. Nawet, jeśli Thomas szczerze w to wierzy i nie potrafi jeszcze przyjąć do wiadomości, że jestem złą osobą. Chwilami wydaje mi się, że to on prowadzi ze mną jakąś dziwną rozgrywkę. Stara wciągnąć w coś, z czym nie będę potrafiła sobie poradzić i w końcu będę musiała przyznać mu rację. Przez cały czas czuje na sobie jego uważny wzrok. Brunet od pewnego czasu śledzi każdy mój ruch, czekając zapewne na moje potknięcie. Najmniejszy błąd, który mógłby wykorzystać. Może w tym przypadku najlepszym wyjściem byłaby rezygnacja i powrót do domu. W końcu nasze zadanie zostało wykonane i nic więcej nas tutaj nie trzyma. Navid zresztą cały czas powtarza, że powinnam trzymać się od Thomasa z daleka. On jako jedyny zdaje się widzieć do czego to wszystko zmierza i robi wszystko aby mnie przed tym powstrzymać. Dobrze, by było, gdybym tylko go słuchała i zakończyła naszą znajomość, póki jest na to czas. Jestem jednak na tyle głupia, aby dalej brnąć w dziwną relację, coraz bardziej się do niego przywiązując. Trudno mi się do tego przyznać, ale te nasze spotkania stały się dla mnie czymś zupełnie naturalnym. Spacerując z nim ulicami Londynu czuje się naprawdę dobrze. Pierwszy raz od dawna jestem naprawdę spokojna. Nie boje się, że za chwile rzuci się na mnie jakiś mięśniak a ja będę musiała zasztyletować go na oczach Thomasa. Chce mi się śmiać na samą myśl o tym, że coś takiego mogłoby mieć miejsce. Wyobrażam sobie nawet, że brunet niczym średniowieczny rycerz w srebrnej zbroi wyskakuje jako pierwszy aby obronić przed napastnikiem bezbronną niewiastę. Gdyby tylko wiedział, że wcale nie potrzebowałabym jego pomocy. Thomas wciąż nie ma zielonego pojęcia jak naprawdę wygląda moje życie, ale cały czas nad tym pracuje. W końcu obiecałam, że opowiem mu wszystko i zamierzam dotrzymać słowa. Przynajmniej tyle dobrego mogę dla niego zrobić. Uśmiecham się lekko, kiedy delikatnym ruchem głowy wskazuje na stojącego nieopodal mężczyznę. Jest ciekawy, co mogę o nim powiedzieć, analizując jego wygląd i zachowanie. Zazwyczaj nie zwracamy uwagi na pospolitych ludzi, szukając w tłumie kogoś, kto się wyróżnia. Tymczasem to najczęściej oni skrywają w sobie najciekawsze historie. Wystarczy uważniej im się przyjrzeć, a wtedy stają się dla nas otwartą księgą. Ciekawa jestem czy ktoś będzie potrafił powiedzieć coś o mnie. Poznać moją prawdziwą twarz i przede wszystkim nie da się oszukać. Wciągnąć w moją grę pozorów, w której jestem przecież najlepsza.
-
Dzisiaj mamy Fay trochę w delikatniejszej roli. Po ostatnim odcinku stwierdziłam, że możecie potrzebować chwili wytchnienia, bo przecież co za dużo to niezdrowo. Zresztą powoli zaczynamy zbliżać się do końca i na razie większy rozlew krwi nie jest planowany, chociaż wszystko jest jeszcze możliwe. Przy okazji chciałabym wam życzyć wesołych świąt spędzonych w rodzinnym gronie i oczywiście mokrego dyngusa.
Pozdrawiam ;)

5 komentarzy:

  1. Przyjemnie się czytało ten rozdział :) Zdecydowanie wolę łagodną Fay, która pokazuje też stronę uczuciową, bo przecież to, że przyzwyczaiła się do spotkać z Thomasem o czymś świadczy. Jestem cholernie ciekawa jak to dalej się potoczy i dlatego szybko dodawaj nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy przeczytałam Fay z dzieciństwa i odkryłam ze ja byłam brutalnym dzieckiem :P oczywiście nie ćwiartowałam kolegów z podwórka, ale bójki były na pierwszym miejscu. U Fay poszło w odwrotny kierunku łagodna i grzeczna w latach dziecięcych zmieniła się niemla w maszynę do zabijani. Podoba mi sie ta łagodniejsza Fay, ale najchętniej zobaczyłabym w niej ten złoty środek, trochę tej łagodności i drapieżności taki stan idealny. Ciekawi mnie też kiedy Thomas dowie się prawdy i w jakich okolicznościach to się to stanie, no i o oczywiście jak na to zareaguje,.

    Też życzę wesołych i może dla odmiany nie mokrego Dyngusa bo chyba każdy ma już dość tego śniegu i deszczu, a przynajmniej a :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotkania z Thomasem działają kojąco na naszą Fay z różkami. Tu pocałunek, wesoła, pozytywna przejażdżka po Londynue, gdzie aż dziewczyna pała optymizmem, Belg również jest w humorze, nie będę oryginalna jeśli przyznam, że wolę Fayrouz w tej łagodnej postaci.
    Mimo wszystko jestem bardzo ciekawa w jaki sposób zamierza powiedzieć/ujawnić całą prawdę Thomasowi, i muszę przyznać, że boję się trochę jego reakcji.

    Ja Tobie również życzę Wesołych (śnieżnych ;p) Świąt! ;*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkim podoba się delikatna wersja Fay, a mi wręcz przeciwnie :D Wole jak pokazuje pazurek, jak z pewnością siebie dąży do postawionych przez siebie celów. Chyba gdzieś podświadomie nawet jej tego zazdroszczę. Twarda babka z niej i czasami chciałabym być tak pewna siebie jak ona ;) Obraz z dzieciństwa, który nam przestawiłaś jest zupełnie inny od tego obecnego w którym znajduję się Fay. Widać, ze zdarzenia z przeszłości musiały wywrzeć na niej ogromne wrażenie, a co za tym idzie całkowicie ją odmienić.

    Wesołych Świąt kochana i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi tam rozlew krwi nie przeszkadzał, ale tak też jest dobrze. Węszę tu ciszę przed burzą :p

    OdpowiedzUsuń