W swoim życiu ulegamy różnym pokusom. Nie potrafimy zrezygnować z drobnych przyjemności, które są w stanie, choć trochę poprawić nam humor. Zaczynając najczęściej od gorącej kąpieli czy kostki czekolady po ciężkim dniu. Niby nic takiego, a jednak jest to dopiero początek. Z czasem pozwalamy sobie na coraz więcej. Oczywiście nie ma w tym nic złego i każdy zasługuje na chwilę zapomnienia. Żyjemy przecież w ciągłym stresie, biorąc udział w dzikim wyścigu szczurów zapominając o własnych potrzebach. Często, jednak chwile uległości stają się naszym słabym punktem. Możemy z tym walczyć, ale to nie jest takie proste. Szczególnie, jeśli ktoś zauważy naszą słabość i robi wszystko aby ją wykorzystać.
Każdy z nas ma jakąś słabość, którą stara się ukryć przed całym światem. Niektórym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Polly do tej pory szło to całkiem nieźle i swego czasu byłam nawet pod wrażeniem. Byłam nawet gotowa wierzyć w jej nieskazitelność i ten przesłodki uśmiech przyklejony do jej twarzy. Poczuła się naprawdę pewnie i najwyraźniej doszła do wniosku, że nie stanowię dla niej zagrożenia. Nie muszę chyba nikomu mówić, że tylko na to czekałam. Teraz mam ją niczym na tacy i to jest w tym wszystkim najlepsze. Biedna Polly szczerze ufa swojemu chłopakowi i wierzy w każde jego słowo. Może wydawać się, że układa, im się naprawdę dobrze. Ona wydaje się być szczęśliwa i wbrew pozorom bardzo mnie to cieszy. W końcu przestaje się pilnować i mogę obserwować prawdziwą Polly. Wszystkie jej słabości i to jak zachowuje się w pewnych sytuacjach. Nigdy wcześniej nie była tak autentyczna i chyba rozczula mnie to na swój sposób. Szczególnie, kiedy myślę o tym, co dla niej przygotowałam. Uśmiecham się szeroko, obchodząc dookoła wysokiego mężczyznę i przyglądając mu się uważnie. Stając przed nim i muskając opuszkami palców jego umięśnionego torsu, jestem pewna swojego wyboru. Jest idealny i gdybym tylko mogła zostawiłabym go dla siebie. Na pewno świetnie byśmy się razem bawili. Niestety, tym razem muszę zrezygnować z własnej przyjemności i podzielić się moim boskim Aresem. Czego się nie robi dla dobra społeczeństwa. Nie jestem przecież aż taka zła jak może się wydawać. Nawet, jeśli nie wszystkim spodoba się mój pomysł. Cały czas pocieszam się faktem, że Navid jest zachwycony i pomaga mi w realizacji planu doskonałego. Co prawda nie będzie aż tak ciekawie jak tydzień temu, ale według niego w końcu zaczęłam działać i cała sprawa związana z kapitanem Arsenalu powoli zmierza do końca. Wiem, że dla niego jest to najlepsza wiadomość i tylko czeka na dzień, w którym będzie mógł zarezerwować nam bilety na lot do Paryża. Uśmiecham się pod nosem, siadając na skraju łóżka i przyglądając się mojemu cudowi. Gusta mogą być różne ale jemu nie można się oprzeć. Szczególnie, jeśli doda mu się atrybuty w postaci grubego portfela i dobrze postawionych znajomych. Jestem okropnie zła i pozbawiona wszelkich uczuć, ale śmiać mi się chce, gdy tylko myślę o tym wszystkim.
-Wiesz co masz robić?-pytam po raz kolejny dzisiejszego wieczoru, chcąc mieć stuprocentową pewność. W odpowiedzi Ares uśmiecha się zniewalająco, zapinając guziki swojej czarnej koszuli. Przez ułamek sekundy mam ochotę zerwać ją z niego i robić bardzo brzydkie rzeczy. Na szczęście Navid cały czas czuwa. Naprawdę uwielbiam, kiedy jest zazdrosny i za wszelką cenę stara się to ukryć, co nigdy mu nie wychodzi. Zapewne, gdyby tylko mógł to na moich oczach poćwiartowałby biednego Aresa i wyrzucił jego piękną głowę na okno. Nigdy się nie nauczy, że nikt nie jest w stanie mu zagrozić. Wybucham śmiechem, kiedy wyprowadza w końcu naszego kolegę za drzwi, niemal wypychając go z pokoju. Życząc mu przy tym powodzenia i obiecując szybki kontakt. Ciekawa jestem jak by zareagował, gdybym robiła mu takie sceny zazdrości za każdym razem, kiedy szlaja się wieczorami z jakimiś tanimi paniami do towarzystwa. Zasady otwartego związku nie zawsze są respektowane przez obie strony. Szczególnie mężczyznom trudno jest znieść myśl, że w życiu ich kobiety jest jakiś inny samiec. Navid jest szczególnie beznadziejnym przypadkiem i najchętniej zrobiłabym mu teraz jakaś krzywdę. Niestety, nie potrafię długo się na niego gniewać.
-Moja królowa zła.-Szczególnie, kiedy właśnie tak mnie nazywa. Muskając przy tym moją szyję i zakręcając kosmyk moich włosów na palec. Doskonale zdaje sobie sprawę, że mam do niego cholerną słabość i lubi to wykorzystywać. -Myślisz, że mu się uda.
-To pewne. Takiemu facetowi jak on żadna się nie oprze.-Uśmiecham się z zadowoleniem, podchodząc do okna, by ostatni raz zerknąć na mojego boga wojny. Jeśli tylko się sprawdzi to może znajdziemy dla niego jakieś inne zadanie. Navid na pewno nie będzie zadowolony, ale muszę przecież wykorzystać potencjał jaki drzemie w tym chłopaku. Zadanie jakie dostał tylko pozornie jest proste. Tak naprawdę wszystko zależy jednak od niego i jego zdolności aktorskich. Jeśli dobrze wczuje się w swoją rolę i wykorzysta wrodzony czar nie powinien mieć żadnych problemów z osiągnięciem celu. Gorzej, jeśli coś pójdzie nie tak i ktoś zorientuje się w jego kłamstwach. Wtedy będę skończona i zapewne najlepiej, gdybym zapadła się pod ziemie. Nikt, by mi przecież tego nie wybaczył, a ja poniosłabym ostateczną klęskę w potyczce z Polly. Szczerze powiedziawszy to nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić i wiem, że nie mogę do tego dopuścić. Pozytywne myślenie to podstawa sukcesu. Szczególnie, jeśli nie ma się żadnego wpływu na bieg wydarzeń. Nigdy nie przypuszczałabym, że rola zwykłego obserwatora jest tak męcząca. Nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że teraz pozostaje mi tylko czekanie. Mam tylko nadzieje, że Ares się pospieszy i nie zajmie mu to zbyt wiele czasu. Navid chcę wrócić do domu, a ja nie mogę tak po prostu wyjechać nie będąc świadkiem upadku biednej Polly. Tak, w tej chwili to ona jest moim głównym celem i nie odpuszczę, dopóki nie dociągnę tej sprawy do końca. Niezależnie od tego jak długo będziemy musieli pozostać w Londynie. Nie mogę przecież tak po prostu pozostawić Thomasa na pastę Polly. Nawet, jeśli tak bardzo się stara i chce być dziewczyną idealną. Uśmiecham się na samą myśl o moim boskim planie, który pomoże mi ją pognębić. Wszyscy zobaczą jaka jest naprawdę i poznają wszystkie jej słabości. Tym razem rozlew krwi nie będzie nam potrzebny, przynajmniej, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli. Jeśli nie to przecież zawsze istnieje jakiś plan B. To dziwne, ale nie mogę znieść jej widoku tuż obok niego. Nie jestem zazdrosna i nie można mówić o jakichkolwiek uczuciach z mojej strony. Za bardzo polubiłam władzę jaką nam nim mam. Podoba mi się sposób w jaki na mnie patrzy i z jaką desperacją dąży do tego aby mnie poznać. Chwilami wydaje mi się, że on wciąż we mnie wierzy i nie chce widzieć jaka jestem naprawdę. Navid oczywiście śmieje się, że nie byłby we mnie taki zapatrzony, gdyby tylko wiedział do czego jestem zdolna. Pewnie ma rację i chyba dlatego najbardziej boje się momentu, w którym będę musiała powiedzieć mu całą prawdę o sobie. Szczególnie, że zbliżamy się do niego wielkimi krokami.
-
Tym razem nieco szybciej i nieco inaczej niż bym chciała, ale wolałam dodać cokolwiek niż znowu zostawić bloga na miesiąc. Chociaż na dobrą sprawę właśnie to nas czeka. Przede mną ostatnie tygodnie przed maturą i to na niej chce się teraz skupić. Opowiadanie w tej chwili schodzi na drugi plan i musi trochę poczekać. Oczywiście będę pojawiać się u was w miarę możliwości i jeśli znajdę czas to napiszę jakiś odcinek, ale niczego nie obiecuję. Na razie przyjmijmy, że zobaczymy się tutaj na początku maja, kiedy nie będę w stanie już się uczyć i będę potrzebowała jakiegoś odcięcia. W tym czasie módlcie się za mnie, żebym jakoś przeżyła i nie zwariowała do końca.
Pozdrawiam ;)
Zazdrość Navida jest troszkę słodka, chociaż nadal mnie przeraża razem z Fay. No i jestem ciekawa co planują z tym przystojniakiem :) Czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńA mi się zdaję, że Fay boi się sama przed sobą przyznać się do tego czym tak naprawdę darzy. Może i rzeczywiście, gdzieś tam czuję satysfakcję dlatego, ze ma nad nim władze, ale z drugiej strony, w takich relacjach zawsze musi się coś jeszcze "wydarzyć". No i patrzę, że nasza Polly będzie miała małą "niespodziankę" zgotowaną przez Fay. Coś mi się zdaję, że ta niespodzianka będzie jednoznaczna z zakończeniem jej związku z Thomasem.
OdpowiedzUsuńKochana rozumiem doskonale to co teraz będziesz przeżywała, ale pamiętaj oni tylko tak straszą tymi maturami, a tak na prawdę zobaczysz, ze dla Ciebie będzie to pikuś... Pan Pikuś ;) Trzymaj się kochana i niech moc będzie z Tobą :* A my tu poczekamy tyle ile będzie trzeba :*
Biedna Polly. Matko zaraz mi jej będzie po pierwsze szkoda, a pod drugie chyba jej zacznę zazdrościć spotkania z Aresem. Cóż też mam słabość do przystojniaków, ale na całe szczęście dla mnie i mojego chłopaka ogranicza sie to tylko na patrzenie na nich i nic więcej. Coś mi mówi że u Polly to zabrnie dalej, dużo dalej i będzie tego żałować. Za to Fay jak zwykle mnie zachwyca swoją przebiegłością i panowaniem nad sytuacją mimo że sama nadal nie wiem podobnie jak Tea jakie uczucia względem Thomasa siedzą w jej sercu, bo że jakieś są, to wie każdy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia ci życzę na maturze, mówi się że nie straszna, ale nerwy są to jest zrozumiałe.
Ja Polly nie lubię, więc się cieszę, że Ares się nią zajmie ;p
OdpowiedzUsuńFay wydawała się być tylko silną, twardą kobietą, teraz widzimy, że jednak boi się o efekt końcowy i nie chce bardzo zranić Thomasa (czyżby darzyła go jakimś niezwykłym uczuciem?).
Dodam, że strasznie podobał mi się moment z lekko zazdrosnym Navidem! ;d
Życzę powodzenia na maturze! I oczywiście trzymam mocno kciuki <3
Pozdrawiam ;*
Trzymam za Ciebie kciuki mocno, Flav! :D
OdpowiedzUsuńOho, połączenie Adonisa i Aresa rusza na podbój. Poor, little Polly *.*