Wszystko wymyka nam się spod kontroli. Poczuliśmy się zbyt pewnie, aby dostrzec to , co dzieje się w okół nas. Nie mieliśmy nawet najmniejszych powodów, żeby obawiać się konsekwencji naszej bezmyślności. Wszystko tłumaczyliśmy sobie tym, że nawet my nie jesteśmy w stanie przewidzieć niektórych rzeczy. W ciągu kilku minut może zmienić się wszystko , co wywróci nasze życie do góry nogami. Naturalnie nie wygląda to tak jak w filmach, gdzie nagły zwrot akcji prowadzi następnie do szczęśliwego zakończenia. Na takowe w tym przypadku nie ma nawet najmniejszej szansy. Nasz idealny plan legnie w gruzach, a my nie potrafimy odnaleźć się w nowej sytuacji. Przyparci do muru musimy podjąć decyzję, która będzie mniejszym złem, a, której mimo wszystko zawsze będziemy żałowali.
Brak mojego soku w lodówce Thomasa jest złym znakiem. Podobnie jak podniesione głosy dochodzące z salonu, chociaż tego akurat mogłam się spodziewać. Polly może jest głupia, ale na pewno nie zamierza tak po prostu pogodzić się z przegraną. Niezależnie od tego czy uda jej się odzyskać zaufanie piłkarza czy nie. Stawka jest teraz o wiele większa i obie zdajemy sobie z tego sprawę. Ucierpiała jej chora duma i zapewne zrobi wszystko, aby tylko się na mnie odegrać. Uśmiecham się pod nosem, kierując się w stronę salonu i opierając o framugę drzwi. Przyglądam się im uważnie, a właściwie to czerwonej twarzy Polly. Pierwszy raz widzę ją w takim stanie. Powoli przestaje nad sobą panować i kontrolować to , co mówi. Chyba pierwszy raz pokazuje swoją prawdziwą twarz. Szkoda, tylko że decyduje się na to dopiero teraz. Gdyby zdobyła się na to wcześniej nasze starcie byłoby dużo ciekawsze. Polly jednak postanowiła mi pomóc i sama się pogrążyć. Powinnam jej chyba podziękować. Wysłać ją na jakieś egzotyczne wakacje, gdzie mogłaby odpocząć albo zapewnić jej pobyt w Spa. Biedaczka ostatnio żyje w ciągłym stresie i jeszcze nabawi się jakiejś nerwicy. Obawiam się, tylko że nie będzie chciała niczego ode mnie przyjąć. Szczególnie, że na mój widok reaguje wręcz histerycznym wybuchem. Ręce zaczynają jej się trząść i pewnie rzuciłaby się na mnie, gdyby nie Thomas. Wystarczy, że delikatnym ruchem głowy wskazuje na drzwi a ona pokornie podnosi się z kanapy, kierując się w stronę wyjścia. Mam ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem, ale jego morderczy wzrok skutecznie mnie przed tym powstrzymuje. Naszą zabawę można uznać za zakończoną. Oboje postawiliśmy wszystko na jedną kartę i to Thomas wychodzi na tym lepiej. Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że wszystko mam pod kontrolą i dzisiaj dopełnię tylko formalności. Oczywiście przewidziałam, że Polly prędzej czy później się tutaj pojawi i będzie robiła wszystko aby pociągnąć mnie za sobą. Jestem głupia, skoro mimo to miałam nadzieje, że nie zrobi to na nim większego wrażenia. Nie zrobiłam przecież nic złego, a wręcz pomogłam mu się jej pozbyć. Powinien być mi wdzięczny, ale on oczywiście woli prawić mi kazania. Wrzeszczy tak głośno, że zapewne słychać go w promieniu kilku kilometrów. Wymachuje rękami, krążąc po pokoju i co kilka minut zatrzymując się przede mną, aby sprawdzić czy na pewno słucham jego wykładu. Tyle, że do mnie dociera co trzecie słowo a i tak nie jestem pewna czy na pewno to powiedział czy jest to jedynie wytwór mojej wyobraźni. Przez dłuższą chwilę staram się utrzymywać powagę i z różnymi skutkami udawać pokorę. Nie chcę go jeszcze bardziej zdenerwować, chociaż to właśnie w takim stanie podoba mi się najbardziej. Przyglądam mu się z nieukrywaną przyjemnością, uważnie śledząc każdy jego ruch. Przedłużam to przestawienie z ciekawością czekając na to , co się wydarzy. Nie mam najmniejszego zamiaru mu przerywać i wdawać się w jakieś niepotrzebne potyczki. Jeśli zdążył już wyrobić sobie zdanie na mój temat i tak nic go nie zmieni. Zresztą powoli przestaje mi na tym zależeć. Polubiłam go to fakt, ale nie mam najmniejszego zamiaru utrzymywać tej znajomości za wszelką cenę. Żyć ciągle na dwa fronty i robić wszystko, aby tylko nie zranić go w jakiś sposób. Skoro, więc zrozumiał z kim ma do czynienia i nie chce mieć ze mną już nie wspólnego to najwyższy czas, aby się wycofać. Póki jest jeszcze na to czas i nie zaangażowaliśmy się w żaden sposób w tą relację. Wciąż jestem dla niego kimś obym i może lepiej, żeby tak zostało. Powoli zaczynam dostrzegać jak wielki błąd popełniłam pojawiając się w jego życiu. Znajomość z nim jest moim przekleństwem i co niszczy mnie od środka. Męczę się i miotam między tym co powinnam zrobić, a co będzie dobre dla niego. Wiem, że powinnam być z nim szczera, ale z drugiej strony nie potrafię się przed nim otworzyć. Nie chcę aby był blisko i starał się mnie zmienić, a do tego na pewno dąży. Cofam się do tyłu, kiedy podchodzi do mnie. Jest już spokojny i chyba zdążył zauważyć, że jego przemówienie nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Najchętniej odwróciłabym się na pięcie i najnormalniej w świecie uciekła, gdzie pieprz rośnie. Zaczynam nawet obmyślać plan ewakuacji, ale Thomas skutecznie odwodzi mnie od tego pomysłu. Chwyta mocno za mój nadgarstek, odciągając mnie od ściany i niemal siłą sadzając na kanapie. Sam zajmuje miejsce obok mnie i przyglądając mi się uważnie. Zapewne, chce usłyszeć, że jest mi wstyd i przykro, ale obiecuję poprawę i to już nigdy się nie powtórzy. Mogę nawet udać przy tym skruchę i pewnie miałabym święty spokój. Moją uwagę przyciąga jednak stos gazet, leżących na stoliku. Na okładce każdej z nich znajduje się jakieś zamazane zdjęcie i wielki czerwony tytuł głoszący o kolejnej makabrycznej zbrodni. Przełykam głośno ślinę, czując jak na moim czole zaczynają się zbierać kropelki zimnego potu. Odruchowo spuszczam głowę, szukając czegoś ciekawego na puchowym dywanie. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć i powinnam zrobić to dużo wcześniej. Zanim ta mała flądra zrobi to za mnie. Wątpię, aby Thomas zdobył te informacje. Darzył mnie zbyt wielkim zaufaniem, żeby wątpić choć w jedno moje słowo. Chwilami wydawało mi się wręcz, że jest we mnie zapatrzony i zrobi dla mnie wszystko. Chyba za bardzo w to uwierzyłam i zapomniałam jak bardzo kosztowna może być chwila nieuwagi. Nie mam zielonego pojęcia jak mogłam dopuścić do tej sytuacji. Nawet, jeśli zdecydowałam się na zakończenie tej znajomości, mogłam zrobić to po swojemu. Mając pewność, że chociaż jedna osoba na tym świecie będzie mnie dobrze wspominała. Teraz mogę jedynie o tym pomarzyć. Wyklinam siebie w myślach, kiedy łapie za mój podbródek i unosi moją głowę tak aby spojrzeć mi w oczy. Zaczynam zastanawiać się, o co tak naprawdę mu chodzi. Stara się pogrążyć siebie czy mnie. Atmosfera gęstnieje i za chwilę będzie można kroić ją nożem. Oboje mamy dość tej sytuacji, nie potrafiąc zarazem zakończyć tej farsy. Thomas ma mnie w garści i widzę w jego oczach, że zaczyna czerpać z tego przyjemność. Wystarczy jeden telefon aby zabrać mi wszystko , co się dla mnie liczy a jego koncepcja świata znowu by wygrała. Znowu wszyscy uwierzyliby, że świat jest dobry a źli ludzie zawsze zostają ukarani.
-Zrobiłaś ze mnie skończonego idiotę. -Wyznaje bezbarwnie, patrząc mi głęboko w oczy. Szybko się uczy. Wystarczy, zaledwie kilka minut aby jego nastawienie wobec mnie diametralnie się zmieniło. Nagle staje się dla mnie całkowicie obojętny, a w jego oczach nie można dostrzec żadnych emocji. Staje się tak podobny do mnie, że zaczyna mnie to przerażać. Nawet, jeśli to tylko krótka demonstracja sił i swoim nastrojem dostosowuje się do mnie. Stara się mnie rozgryźć, co nie jest wcale takie proste jak może mu się wydawać.
-Mam coś teraz powiedzieć? Przeprosić albo powiedzieć, że jest mi bardzo przykro?-Uśmiecham się ironicznie, dotykając opuszkami palców jego policzka. Ryzykuję naprawdę wiele, ale bez tego nie byłoby przecież zabawy. Jestem teraz w swoim żywiole i nie zamierzam rezygnować z tej przyjemności. Niezależnie od tego jak wiele będzie mnie to kosztowało. Skoro Thomas tak bardzo chce mnie poznać nie zamierzam mu tego więcej utrudniać.-Podobno nie lubisz kłamstw i nic cię tak nie obrzydza, jak one. Jeśli mam więc być szczera to powiem ci w tajemnicy, że nie jest mi przykro. Nigdy nie było i nie będzie. Wszyscy ci ludzie są mi całkowicie obojętni, a ich masakra sprawiła mi sporo przyjemności. Uwierz, że nie ma niczego piękniejszego od zapachu świeżej krwi. Nic nie wzbudza takich emocji i nie napawa mnie optymizmem. Lubię ją czuć, patrząc jak w czyiś oczach gaśnie życie. Jeśli, natomiast chodzi o twoją byłą to rzeczywiście masz rację, wykorzystałam jej śmierć do załatwienia własnych porachunków. Potrzebowałam czegoś, co mnie usprawiedliwi w oczach partnerów. Jedyny błąd popełniłam przychodząc tutaj i proponując ci pomoc w rozwiązaniu tej zagadki. Teraz więc, gdy wszystko jest już jasne i wiesz o mnie więcej niż chciałeś czas się pożegnać i zapomnieć.
Uśmiecham się lekko, podnosząc się wolno z kanapy. Nie spodziewam się, że Thomas chwyci mnie mocno za biodra i z powrotem na niej posadzi zanim zdążę zrobić krok. Wydaje się, jak gdyby moje słowa nie robiły na nim większego wrażenia. Jedynie w jego oczach dostrzegam olbrzymią wolę walki i determinację. Zapewne, robi mu się niedobrze, gdy na mnie patrzy i kosztuje go to wiele sił. Boje się, że dojdzie do czegoś złego jeśli nie wytrzymam tego i pozwolę aby moja ciemniejsza strona wzięła nade mną górę. Nie chcę go skrzywdzić, ale w tej chwili oboje igramy z ogniem i to się nie może dobrze skończyć. W końcu oboje doprowadzimy do jakiejś tragedii. Inaczej nie może zakończyć się spotkanie dwóch światów, których nie można pogodzić w żaden sposób. Wzdycham cicho, pociągając ramiona pod brodę i obejmując je ramionami. Chyba jednak trochę przesadziłam i nie powinnam mu tego wszystkiego mówić. Może dało się to jeszcze jakoś powstrzymać, ale teraz jest już zdecydowanie za późno. Machina ruszyła. Najgorsze jest jednak to , że mimo to nie potrafimy zakończyć tej znajomości i ciągle coś nas przy sobie trzyma.
-
Wczoraj miałam zakończenie roku i chociaż nie chciałam to ryczałam jak bóbr. Sama już przestaje siebie ogarniać. Ostatnio mam już całkowicie dość i wpadłam na jakże genialny pomysł, żeby trochę się rozerwać i coś napisać. Czułam, że jeśli teraz mi się nie uda to już nie wrócę. Wyszło trochę, inaczej niż chciałam i było ciężko, ale udało się i to jest najważniejsze. Reakcja Thomasa może jest inna i to wszystko jest inne niż mogłyście sobie wyobrazić, ale to przez to , że dawno nie pisałam i ciężko było mi zebrać emocje, które się we mnie nazbierały w czasie pisania. Mogę jedynie powiedzieć, że nasz wspaniały kapitan pokaże jeszcze charakter i może wcale nie zdał się tak zdominować Fay, jak jej się wydaje. Oczywiście, jeśli tylko uda mi się to napisać.
Pozdrawiam.
Ja nie miejscu Thomasa siedziałabym już z policją i przyglądała się, jak zabierają Fay, ale widać, że on mimo wszystko lubi ją i nie chce, by ją złapano. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńPS. Też miałam zakończenie roku i też jest mi smutno, ale to minie. Taką mam nadzieje :)
Reakcja Thomasa mnie wcale nie zaskoczyła, ba podziwami go sama nie potrafiłabym zachować zimnej krwi w tej sytuacji. On postanowił skonfrontować się z Fay. Chciał od niej dowiedzieć się prawdy i ją dostał. Jak zareaguje dalej to wiesz tylko ty. Ich relacja jest skomplikowana a to jeszcze bardziej przyciąga. Fay czuje że traci grunt pod nogami ale znając ją bardzo szybko go odnajdzie no chyba że do akcji jeszcze raz wkroczy Polly ale w to akurat wątpię.
OdpowiedzUsuńJeżeli nie będzie już okazji to życzę co już teraz powodzenia na maturze
Kochana bardzo przepraszam, że tak dawno mnie nie było. Ostatnio mam tyle na głowie, że sama nie wiem w co mam ręce włożyć, no ale teraz do rzeczy. No proszę jestem pełna podziwu dla Thomasa, ja z pewnością nie zareagowałabym tak jak on, ale pewnie coś musi być na rzeczy, że po tym co dowiedział się od Fay po prostu nie odszedł.
OdpowiedzUsuńKochana maturą tylko tak straszą, tak naprawdę to zobaczysz, że to będzie dla Ciebie Pan Pikuś :*
A ja się trochę zdziwiłam reakcją Thomasa. Popieram tutaj wypowiedź Moniiki.
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałaś, Fay i Thomasa coś przyciąga. Thomas musi mieć jakieś skryte opinie,a może nawet i uczucia do głównej bohaterki, skoro tak bardzo nie wpłynęły na niego jej słowa i powstrzymał się od swojego groźnego wybuchu.
Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki i muszę przyznać, że chciałabym zobaczyć Thomasa z pazurem ;d
I jak matury? :D
Pozdrawiam ;*