Ryzyko jest nieodłącznym elementem naszego życia. Oczywiście możemy je czasami ograniczać, ale nigdy nie jesteśmy w stanie całkowicie go wyeliminować. W niektórych sytuacjach nawet tego nie chcemy, bo pobudza nas ono do działania. Niepewność związana z podejmowanymi przez nas decyzjami zaczyna stawać się dla nas przyjemna. Lubimy to uczucie, gdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencji naszego zachowania i z niecierpliwością czekamy na to, co się stanie. Wydaje nam się wtedy , że w końcu w naszym życiu zaczyna coś się dziać. Dla niektórych naturalnie może być to skrajna nieodpowiedzialność i głupota, ale nie zwracamy na te opinie większej uwagi. Stanie na granicy, na krok przed przepaścią jest czymś fascynującym. Coś co całkowicie nas pochłania i nie potrafimy z tego zrezygnować. Zatracamy się w tym uczuciu, nie potrafiąc już chyba prowadzić normalnego trybu życia.
Uśmiecham się krzywo wchodząc do wnętrza budynku i już od progu słysząc ten przesłodzony głosik pewnej brunetki. Wiedziałam, że prędzej czy później na nią wpadnę, ale chyba wolałabym odwlec w czasie nasze spotkanie. Dziś jestem w zbyt podłym nastroju i chyba nie jestem w stanie nad sobą zapanować. Nie umiem być milutka i słodziutka, szczególnie, że Thomas jest jakiś inny. Stara się trzymać dystans i widzę w jego oczach niemą prośbę. Chcę abym wywarła na jego koleżance dobre wrażenie i utwierdziła ją w przekonaniu, że nasze relacje jej nie zagrażają. Tylko, że ja naprawdę nie mam na to najmniejszej ochoty i chyba zrobię, im małego psikusa. Uśmiecham się z zadowoleniem, ustalając swój idealny plan działania. Ciekawa jestem jak zareaguje mała, słodka Polly, gdy zderzy się z kimś o zupełnie innym charakterze. Wystarczająco silnym aby nasze spotkanie można było porównać do zderzenia Titanica z górą lodową. Tak, to ona ma być tym marnym statkiem, z którym łączono niegdyś ogromne nadzieje. Zapewne, podobnie jak teraz Thomas liczy na nią. Chce, żeby słodka brunetka wypełniła emocjonalną lukę w jego życiu. Niezależnie od tego jak bardzo jest to naiwne. Nie muszę chyba nikomu mówić, że nie pozwolę aby do tego doszło i nic mnie w tym nie powstrzyma. Wchodząc do salonu, przybieram jedną ze swoich masek. Nie zamierzam zdradzić się już na początku, chociaż tak bardzo mnie korci. Uśmiecham się słodko, zaciskając za plecami lewą dłoń w pięść. Czuje jak paznokcie wbijają mi się w skórę, co tylko pobudza moją wyobraźnię. Lubię czuć tą wewnętrzną siłę, która niemal roznosi mnie na strzępy. Wystarczy tylko chwila, jeden nieodpowiedni ruch i nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać. Chce mi się śmiać i tylko wzrok Thomasa skutecznie odwodzi mnie od tego pomysłu. Przez ułamek sekundy jestem naprawdę milutka i prawie tak słodka, jak Polly z tym jej zupełnie pustym wyrazem twarzy. Naprawdę, kiedy staje w progu salonu, a ona odwraca się do mnie i mierzy swoimi brązowymi tęczówkami, jestem przerażona. Nie wiedziałam, że może istnieć człowiek, który nie wyraża żadnych emocji. Totalna pusta. Zarówno jej sztuczny uśmiech jak i oczy. Sama Polly zapewne chciałaby coś przekazać, choćby spojrzeniem, ale na chęciach się kończy. Wszystko co robi i jak się zachowuje, wydaje się zupełnie oderwane od niej. Sama nie przepadam za okazywaniem jakichkolwiek emocji i na próżno jest szukać we mnie jakiś ludzkich odruchów, ale czegoś takiego nie widziałam nigdy w życiu. Nie wiem tylko czy ona robi specjalnie, czy naprawdę ma jakieś problemy z wyrażeniem siebie i wydaje jej się, że nikt tego nie zauważy. Może Thomas jest teraz nią zaślepiony, ale ten stan nie będzie trwał wiecznie.
-Zapewne Fayrouz. Thomas wspominał o Tobie i naprawdę ciesze się, że możemy się w końcu poznać.-odzywa się tym swoim przesłodzonym głosikiem, a mi najnormalniej w świecie robi się niedobrze. To uczucie nasila się, gdy podnosi się z kanapy i podchodzi do mnie, wyciągając dłoń. Dobra kultura wymaga aby w takich chwilach aby odwzajemnić taki gest. Tylko, że to jestem ja i nigdy nie robię niczego przeciwko sobie. Nawet, jeśli mogę później, za to drogo zapłacić.
-Na Twoim miejscu czułabym się wręcz zaszczycona, że możesz przebywać w moim towarzystwie. Nie zdziwię Cię chyba również, jeśli powiem, że nie podzielam radości z naszego spotkania-wysilam się przy tym na najszerszy uśmiech, jaki można sobie tego wyobrazić. Ignoruje rumieńce jakimi brunetka w ułamku sekundy się oblewa i zdezorientowane spojrzenie Thomasa. Piłkarz nie ma zielonego pojęcia co się dzieje, ale nie zauważyłam aby był jakoś strasznie zdenerwowany na mnie. Nie ma też odwagi aby mnie upomnieć co jedynie utwierdza mnie w słuszności mojego postępowania. Oczywiście jest to stąpanie po kruchej powierzchni i wystarczy jeden nieodpowiedni ruch, aby wszystko się posypało. Nie byłabym jednak sobą, gdybym zwątpiła w własne pomysły i zamiary. Niewiele myśląc omijam Thomasa i kieruje się wolno w stronę kuchni, w poszukiwaniu swojego ulubionego soku.
-Milutka-słyszę jeszcze jej głos i odwracam się na samym progu, opierając się o framugę drzwi. Posyłam jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów, uważnie mierząc ją wzrokiem. Jeśli ta mała laleczka myśli, że jest w stanie w jakikolwiek sposób mi zagrozić to naprawdę podziwiam jej bezmyślność. Możliwe, że pozwalam sobie na zbyt wiele. Wydaje mi się jednak , że to postawa Thomasa prowokuje mnie do takich zachowań. To przecież jego dom i wystarczyłoby tylko słowo aby to wszystko powstrzymać. Tymczasem on jest jedynie biernym obserwatorem, uśmiecha się nawet do mnie pobłażliwie. Zupełnie tak , jak gdyby oczekiwał z mojej strony właśnie takiego zachowania. Jak, gdyby tylko czekał na ten moment, gdy pokażę swoją prawdziwą twarz, a przynajmniej jej część.
-Milutka to może być maskotka albo mały szczeniaczek -puszczam jej na koniec oczko, odwracając się do niej i znikając w kuchni.
Od razu pochodzę do lodówki wyciągając z niej dzbanek wypełniony moją ambrozją. Z górnej szafki wyciągam szklankę i nalewam do niej soku. Uśmiecham się z ulgą, zatapiając usta w bladoróżowej cieczy i czując ten charakterystyczny smak. Ten od, którego jestem beznadziejnie uzależniona i bez, którego nie potrafię żyć. Takim oto sposobem wypijam szklankę za szklanką, siedząc sobie wygodnie na kuchennym blacie. Z salonu dochodzą odgłosy dość głośnej rozmowy i jestem z siebie naprawdę zadowolona. Nic specjalnego jeszcze nie zrobiłam, a już udało mi się zasiać między nimi ziarnko nieporozumienia. Mogłam być pewna, że Thomas nie pozwoli powiedzieć jej na mnie złego słowa. Jest wdzięczny za wszystko, co dla niego robię i, choćby ze względu na to chce mnie bronić. Może nie zachowywałby się tak, gdyby tylko wiedział, że ja tego nie potrzebuje i jestem w stanie sama się o siebie zatroszczyć. Nie dziwie się, kiedy nagłą ciszę przerywa trzask drzwi frontowych, a Thomas już po kilku chwilach pojawia się w kuchni. Nie jest jednak zły i nie zaczyna na krzyczeć, jest raczej rozczarowany. Przynajmniej na początku się taki wydaje. Chciał abyśmy się polubiły i może zostały koleżankami, ale skąd miał wiedzieć, że już na początku zachowam się tak, a nie, inaczej. Doprowadzę do takiej sytuacji i będzie musiał wziąć stronę, którejś z nas.
-Nie spodziewałem się czegoś takiego po Tobie-przyznaje szczerze, stając na wprost mnie i wpatrując się intensywnie w moje oczy. Szukając zapewne w nich prawdziwych intencji, które mogły mną kierować. Nie zdążył się chyba jeszcze przyzwyczaić do tego, że to nie ma najmniejszego sensu.
-Niech zgadnę, pewnie myślałeś, że pokochamy się od pierwszego spojrzenia i zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami aż po grób. Bratnie dusze i tak dalej-uśmiecham się ironicznie, mimo jego karcącego spojrzenia.
-Gdybyś tylko ją..
-Nic, by to nie zmieniło. Nie dostrzegasz tego, bo jesteś nią zauroczony, ale przez tą dziewczynę przemawia pustka. Uśmiecha się, ale jej oczy mówią zupełnie coś innego. Takim ludziom nigdy nie można ufać.-Tak wiem, jestem straszna, niedobra i w ogóle ble. Korzystam z sytuacji o nieobecności biednej Polly, żeby zasiać ziarenko niepewności w zagubionym serduszku Thomasa. Zapewne, powinno być mi z tego powody wstyd, ale tak bardzo nie jest. Czuje się wręcz dumna z wpływu jaki na niego mam i jak bardzo potrafię na niego wpływać. Oczywiście jeden krok za daleko i wszystko się posypie, ale to mi na razie nie grozi.
-Może po prostu jesteś o nią zazdrosna-stwierdza, stając tuż przede mną i zakładając kosmyk moich włosów za ucho. Zdążyłam się już nauczyć, że mężczyźni mają na tym punkcie jakiegoś bzika. Podbudowuje to ich ego i tak dalej. Nie powinnam odbierać mu tej przyjemności, ale przecież nie powinnam kłamać. Szczerość to przecież podstawa każdej relacji.
-Wybacz kochanie, ale nie mam w zwyczaju być zazdrosna o kogoś, kto nie dorasta mi do pięt-uśmiechając się lekko. W głębi mam już dość tego wszystkiego i jedyne o czym myślę to jakiś relaksujący masaż. Tak, zdecydowanie przyda mi się trochę przyjemności.-Martwię się tylko o Ciebie, bo nie chcę żebyś później przez nią cierpiał. Dla niej ten związek jest szansą na wypromowanie się i chce żebyś o tym pamiętał.
To jedyna rzecz, której chcę nie chcę. Niezależnie od tego jak bardzo jestem zła i nieczuła. Polly jest tym zbędnym elementem, którego muszę się pozbyć za wszelką cenę, ale nie chcę aby Thomas przez nią cierpiał. Niektóre osoby na to nie zasługują. Nawet, jeśli zniszczenie komuś życia nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Właściwie to lubię, to robić i sprawia mi to satysfakcję. Z tym wyjątkiem, że teraz nie jest to takie proste jak może się wydawać. Nie czekając nawet na jego odpowiedź, oddaje mu pamiętnik jego byłej. Na szybko dodaje jeszcze, że zaznaczyłam fragmenty, które mogą być ważne. Obiecuje też odezwać się, jak tylko czegoś się dowiem, po czym wychodzę szybko kuchennymi drzwiami. Nie obracam się ani razu, choć doskonale wiem, że Thomas obserwuje mnie z kuchennego okna. Dzisiejszy dzień jest dla niego ciężki, ale ja nie zamierzam mu w niczym pomagać. Mieszam mu w głowie jeszcze bardziej i jestem tego w pełni świadoma. Bawię się tym wszystkim mając całkowitą pewność, że nigdy nie uda mu się mnie rozgryźć. Niezależnie od tego jak bardzo się stara.
-
Moja kochana Fay jest zmienna jak pogoda i chyba coraz bardziej podobna do mnie. Obie mamy swoje humorki i zmiany nastrojów, więc pewnie jeszcze nie raz zaskoczy swoim zachowaniem. Tym bardziej, że powoli zbliżamy się do mojego genialnego pomysłu.
Powstał też pierwszy rozdział na Galię, ale na razie wciąż walczę aby na dłużej przy tym wytrwać. Za tydzień ferie, więc zobaczymy, chociaż ostatnio staram się ograniczać czas przy laptopie do minimum. Do matury coraz bliżej i niestety nikt nie nauczy się za mnie na rozszerzenie z historii. Tak, można już oficjalnie stwierdzić, że zwariowałam.
Pozdrawiam.
W tamtym rozdziale bałam si o Polly co takiego może zrobić jej Faz na spółkę z Navidem, ale po tym dzisiejszym opisie już raczej nie będę, bo ta dziewczyna mi się nie spodobała. Fay ma tutaj rację, wierzę jej że dobrze oceniła jej osobę że ta jest z Thomasem tylko i wyłącznie dla pieniędzy i zyskania rozgłosu i przy nim gra słodką i niewinną a to wszystko tylko pozory. Ciekawi mnie to czy będzie się chciała jakoś odgryźć Fay za tą dzisiejszą scenę czy spuści na nią zasłonę milczenia. Bierność Thomasa kiedy Fay nie ukrywała niechęci do Polly też mnie zaskoczyła, nie bronił jej, nie zganiał Fay za niemile słowa, a to może znaczyć że Polly tak naprawdę nie wiele dla niego znaczy
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka zaczyna mnie wkurzać.. Za kogo Ona się uważa? Mam nadzieje, że jej plan się nie powiedzie!! Polly może i jest trochę głupiutka, ale bez przesady.. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńRozszerzenie z historii! Omatkokochana, ja podstaw nie umiem. Współczuję ci.
OdpowiedzUsuńAle nie współczuję Polly. Jakoś mi do gustu nie przypadła i zdecydowanie bardziej wolę Fay z tą jej zmiennością i w ogóle. I Thomasa, który jej zakłada kosmyk włosów za ucho ♥
W sumie to nie rozumiem relacji jakie wiążą Thomasa z Polly. Ona już od początku mi się nie spodobała i jak widać miałam co do niej rację, panienka pragnąca rozgłosu i sławy nic więcej; ale mamy jeszcze Thomasa, który jak widać ani nie stara się jakoś imponować swojej bądź co bądź kobiecie, ani nawet nie broni ją przed atakiem słownym ze strony Fay. Już prędzej można by pomyśleć, ze to właśnie pomiędzy Fay i Thomasem jest więcej chemii niż pomiędzy nim a Polly. Oj ciekawie nam się zaczyna robić ciekawie. Już nie mogę się doczekać kolejnych części. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKochana, przepraszam, ze dopiero teraz komentuje - sesja.