Ludzie podczas chwil słabości tak często ulegają swoim instynktom i pragnieniom. Poddają się swoim słabością, nie potrafiąc zapanować nad niektórymi swoimi zachowaniami. Stają się częścią gry, opartej na prawach dżungli. Każdy przybiera tutaj swoją maskę, odgrywając swoje role. Choć w gruncie rzeczy można stwierdzić, że są bardziej naturalni niż zazwyczaj. Właśnie w takich chwilach możemy dostrzec prawdziwą naturę drugiego człowieka. Jego żądze i pragnienia, których nie potrafią powstrzymać. Znikają wszystkie hamulce moralne i, wtedy nie liczy się nic, poza zaspokojeniem własnych potrzeb. Nawet, jeśli jest to równoznaczne z cierpieniem innych ludzi. Teraz to nie ma najmniejszego znaczenia. W tej grze nikt nie zwraca na uczucia innych i los drugiego człowieka traci wszelkie znaczenie. Tutaj nikt nie ogląda się na drugą osobę, dążąc do swojego celu za wszelką cenę. Każdy kieruje się prawem dżungli, gdzie tylko najsilniejszy ma na przetrwanie.
Naciągam kołdrę na głowę, chroniąc się przed drażniącymi moje oczy promieniami słonecznymi. Jestem zmęczona i szczerze mam dość wszystkiego. Nie spodziewałam się, że utrzymywanie mojej relacji z kapitanem kanonierów będzie kosztowało mnie tyle siły. Udawanie wiecznie miłej i zadowolonej jest bardziej męczące niż mi się wydawało. Szczególnie, kiedy ma się ochotę zmasakrować kogoś i z oderwanej głowy zrobić sobie lampkę. Pewnie dlatego dzisiaj mam fatalny humor i tylko moja niechęć do ruszenia, choćby ręką ratuje połowę ludzkości przed totalną masakrą. Taką małą apokalipsą. Swoją drogą, to nie jest w cale taki zły pomysł i kiedyś trzeba będzie wcielić go w życie. Podnoszę się niechętnie i siadam na łóżku, słysząc głupkowaty śmiech Navida. Jednoznaczny z tym, że wpadł na jakiś durny pomysł i właśnie sam śmieje się ze swojego 'geniuszu'. Bywa też, że cieszy się tak oglądając filmy dla dorosłych, ale tylko, kiedy nie widzę, bo doskonale wie, że tego nie lubię. To przecież tak jakby lizać lizaka przez szybę, zamiast wejść do sklepu i najnormalniej w świecie go kupić albo nawet ukraść. Leniwie przecieram oczy, rozglądając się uważnie po całym pomieszczeniu. Brunet siedząc przy komputerze, głupio cieszy się do monitora i chyba powinnam zacząć zastanawiać się czy wszystko jest z, nim w porządku. Chyba, że znowu się upił, co wyjaśniałoby jego nocne harce. Ten człowiek mnie kiedyś wykończy. Uśmiechając się pod nosem, wstaje z łóżka i na palcach zaczynam skradać się za jego plecami. Chwilami śmiać mi się chcę z własnej głupoty i tego, że w ogóle daje się wciągać w te jego zabawy, ale co ja mam na to poradzić. Przynajmniej jest ciekawie. Szczególnie, kiedy w końcu chwytam jego szyje, zaciskając na niej mocno swoje ręce. Zupełnie tak jakbym chciała go udusić, co w gruncie rzeczy nie byłoby złym rozwiązaniem. Nie wytrzymuje jednak i, kiedy brunet chwyta za moje nadgarstki, wybucham radosnym śmiechem.
-Nie udusiłabym Cię przecież-siadam wygodnie na jego kolanach, muskając jego policzek.-Przynajmniej, dopóki się sprawdzasz.
-Pożałujesz jeszcze tego-stara się zmrozić mnie spojrzeniem, ale kąciki jego ust mimowolnie wyginają się ku górze i nic z tego nie wychodzi. Zresztą nawet, gdyby przystawił mi lufę pistoletu do głowy i tak bym nie uwierzyła. Beze mnie traci połowę swoich atutów, co działa naturalnie też w drugą stronę. Nie zmienia to jednak faktu, że lubimy sobie dopiekać i wbijać szpilki przy każdej możliwej okazji. Taki dość specyficzny sposób na okazanie sobie uczuć. Naprawdę jestem w sobie wyobrazić prawie wszystko, ale jakieś cnotliwe wyznania z naszej strony są czymś, co nie mieści mi się w głowie. Może dlatego , że to zwykły układ trwający tak długo , jak długo oboje będziemy czerpać z tego korzyści. Funkcjonuje to zresztą bardzo dobrze i wydaje się, że opanowaliśmy to wręcz do perfekcji. Moją uwagę szybko przyciągają zdjęcia jakiejś brunetki, które musiał od jakiegoś czasu przeglądać. Mrużąc delikatnie oczy, pozwalam mu wolno przewijać stronę w dół, gdzie jak się okazuje fotografie są dużo ciekawsze. Oczywiście dla niego, mi najnormalniej w świecie chce się śmiać. Nie rozumiem i nie potrafię zrozumieć kobiet, które szukają potwierdzenia swojej wartości w rozbieranych zdjęciach. Pomijając naturalnie prawdziwe modelki o światowej sławie i mogące się pochwalić osiągnięciami w świecie mody. Na pewno nie zaliczają się do nich te wszystkie desperatki rozbierające się przed fotografami o wątpliwych nazwiskach, dla których największym osiągnięciem jest umieszczenie ich zdjęć w jakiś podrzędnych czasopismach. Zazwyczaj dla panów. Te właśnie tak wyglądają i naprawdę staram się robić niemal wszystko aby nie wybuchnąć śmiechem. Dziewczyna nie jest nawet brzydka, ale najwidoczniej uroda to nie wszystko.
-Oto twoja kolejna przeszkoda w drodze do sukcesu. Urocza, nieprawdaż?-Słysząc rozbawienie w jego głosie, pierwszy raz w życiu mam ochotę zrobić sobie krzywdę. Wskoczyć pod autobus pełen dzieci albo rencistów i emerytów, wcześniej wbijając sobie nóż między oczy. Pewnie, by się nieźle zdziwili. Zresztą mniejsza o to, może jeszcze kiedyś zapewnię komuś takie atrakcję. Teraz zastanawiam się tylko jak taka cizia mizia może mnie powstrzymać. Przecież równie dobrze mogę zmieść ją z powierzchni ziemi przy pierwszym spotkaniu.-Ma na imię Polly i według niektórych źródeł jest nową ukochaną naszego wspaniałego Thomasa. Swoją drogą, szybko się pocieszył.
-Weźmiesz ją raz czy dwa i będzie po sprawie.-Odpieram spokojnie, wsuwając palce w jego włosy. Uśmiecham się lekko, kiedy przymyka delikatnie oczy i przyciąga mnie mocniej do siebie. Lubi to, a ja nie zamierzam wcale ukrywać, że to wykorzystam. Niczego nie robię bezinteresownie, do czego w sumie brunet już się przyzwyczaił. Sam zresztą nie jest lepszy.-Przecież żadna nie potrafi oprzeć się twojemu urokowi.
-A co z płomiennym uczuciem zwanym zabawnie miłością? Niestety, mój urok może okazać się, wtedy niewystarczający.
-Uwielbiam Twoje poczucie humoru, wiesz?-Odpowiadam tłumiąc śmiech i muskając czule jego policzek. Naprawdę od dawna nic nie wprawiło mnie w tak dobry humor.-Chyba nie myślisz, że ta dziewczynka powaliła swoich pracodawców swoją inteligencją i kreatywnością. Ciałem pewnie też nie, ale na pewno się starała. Dla Ciebie też nie powinna stanowić problemu. Proszę Cię tylko, żebyś się jakimś syfem nie zaraził od niej.
Podnoszę się z jego kolan i podchodzę do okna. Londyn powoli budzi się do miasta i coraz więcej ludzi pojawia się na naszej wąskiej uliczce, wybierając się pewnie do pracy czy do drugiej rodziny. Mieszkając tutaj od pewnego czasu, zdążyłam już wyłowić najróżniejsze odchylenia i patologie. Niektórzy posiadają naprawdę ciekawe historię i, choćby nasz hotel można uznać za niezły harem, z którego usług zaczął korzystać również Navid. Nie mam mu tego za złe i prawdopodobnie nigdy nie będzie miała. Każda z tych dziewczyn to nic nie znacząca przygoda i nie mam nawet najmniejszych powodów do zazdrości. Jestem świadoma tego, że żadna z nich nie dorasta mi nawet do pięt i on zawsze wróci. Może dlatego nie mam oporów przed wyznaczaniem mu właśnie takich zadań. Z własnego doświadczenia wiem, że trudno mu się oprzeć. Jestem, więc całkowicie pewna, że tym razem również nie powinien mieć większych problemów przed zdobyciem tej całej Polly. Przynajmniej tak postaramy się to załatwić, a jeśli jednak się nie uda to wymyślę dla niej coś specjalnego. Nie potrzebuje teraz żadnych komplikacji w postaci zazdrosnej i podejrzliwej desperatki, dla której z wiadomych powodów byłabym zagrożeniem. Skoro już dostała się do Thomasa to będzie chciała się go trzymać i zapewne zrobi wszystko aby odsunąć mnie od niego. Tylko, że sama jeszcze nie wie w co się wpakowała. W tym momencie jest tym zbędnym elementem, którego musimy się teraz pozbyć w subtelny sposób. Tak, aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń wobec nas. Przede wszystkim nie możemy pozwolić aby Polly zaczęła węszyć, do czego na pewno jest zdolna. Na mój widok na pewno w jej małym móżdżku zapaliłaby się czerwona lampka. Możliwe, że posiada odrobinę inteligencji i pewne rzeczy będzie potrafiła przewidzieć. Tylko, że, wtedy będzie już zdecydowanie za późno i nie będzie mogła nic na to poradzić. Nie wiem o niej zbyt wiele, ale czuje się przygotowana i wiem, że ona nie może mi w żaden sposób zagrozić. Nie jest wystarczająco wymagającym przeciwnikiem abym w jakiś szczególny sposób miała poświęcić jej czas. Nawet, jeśli darzy Thomasa jakąś szczerą sympatią. Uśmiecham się pod nosem, na samą myśl o tym. Uczucia mnie bawią i nie mam zamiaru tego ukrywać. Śmiać mi się chce, gdy widzę te wszystkie zakochane pary przysięgające sobie miłość aż po grób. Jakieś totalne farmazony, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Może dlatego ludzie coraz częściej się rozstają, dochodząc do wniosku, że to jednak nie to. Część przestaje wierzyć w te bajeczki o wiecznym uczuciu i zajmują się ważniejszymi sprawami od tego. Zapewniając sobie przy okazji przyjemność w zupełnie niezobowiązujący sposób. Nikt przynajmniej nie oszukuje się wtedy , że coś takiego jak wierność i oddanie istnieje. Szczególnie, gdy większość powtarza to w myślach wracając do domu od kochanki czy kochanka. Może to bywa brutalne, ale, po co żyć w kłamstwie i udawać kogoś, kim się nie jest. Czasem naprawdę lepiej pokazać swoje prawdziwe oblicze, niezależnie od tego jak przyjmą nas inni.
-
Możliwe, że teraz nowe odcinki będą pojawiać się nieco szybciej. Chciałabym pisać, publikować i zakończyć to opowiadanie czując się z tym dobrze, mając do tego zapał. Na razie tak jest więc chyba nie ma sensu czekać dłużej z wstawianiem i czekanie aż w końcu dopadną mnie jakieś wątpliwości. Chociaż mam szczerą nadzieje, że tym razem mnie to ominie i może w końcu powstanie coś dłuższego.
Swoją drogą, ostatnio mam ochotę zrobić coś, czego wcześniej nie robiłam i wrócić jeszcze do Galii i Samuela. Chyba tylko bez Krzysia, ale to nie jest jeszcze pewne. Ostatnio poczułam, że jednak zbyt szybko się z nimi rozstaliśmy i wiem, że wy także polubiłyście to opowiadanie, więc może za jakiś czas. Muszę to jeszcze przemyśleć, żeby nie zepsuć tego do końca, ale wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam.
Bycie cały czas miłym jest naprawdę męczące - wiem coś o tym :D
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam, że ta cała Polly może tu dużo namieszać. Relacje z Navidem są bardzo czułe haha :D
Czekam na nowość!
Oj ja nie potrafiłabym udawać tak jak nasza bohaterka . Fay ma dwie twarze. Dla Thomasa jest miła i w ogóle, a później, gdy już się nie widzą zajmuje się zupełnie czymś innym. To też świadczy, że dobra z niej aktorka. Ja bym nie potrafiła prowadzić takiego życia.
OdpowiedzUsuńi Polly która zapewne jeszcze nie raz namiesza w życiu naszych bohaterów.
Przepraszam, że dziś tak krótko, ale jakaś choroba mnie bierze.
Polly, nowa dziewczyna Thomasa. Czuję, że coś się będzie działo i nieco namiesza nam tutaj w historii.
OdpowiedzUsuńIdealnie zgadzam się z Panną A. Z naszeh Fayrouz to niezłe ziółko. Potrafi grać i zmieniać swoje twarze, przez co później może mieć kłopoty.
Co do historii Galii i Samuela, to tak, tak, tak! Wróóć, to było piękne, ich uczucie, miłość.. <3
Fay jest zepsuta do szpiku kości ale i tak ją lubię, może to przez to że jakoś nie przepadam za ludźmi krystaliczne czystymi, wolę tych skomplikowanych. Jej relacje z Navidem też są dość specyficzne ale jeżeli jej to nie przeszkadza to wtrącać się nie będę. Udawać miłą, dobrą i sympatyczną jest o wiele łatwiej niż wredną i złośliwą, można się przyzwyczaić, choć to jej na pewno ciąży. Jak sobie pomyślałam co oboje z Navidem szykują do Polly to przyszło mi tylko do głowy biedna dziewczyna, zainteresowała się Thomasem a tym samym wpakuje się w sam środek wydarzeń których na pewno nie chciała by być częścią.
OdpowiedzUsuń"Szczególnie, kiedy ma się ochotę zmasakrować kogoś i z oderwanej głowy zrobić sobie lampkę" - aww, kocham Fay <3 Ja lubię takie charakterki. I Navida też polubię. A jeśli chodzi o Galię, to ja jestem jak najbardziej na tak1! :3
OdpowiedzUsuńPolly, Polly, coś mi się zdaję, że ona nam tutaj jeszcze ładnie namiesza.No, a nasza Fay to niezłe ziółko - z jednej strony dla Thomasa jest zupełnie inna, a "na co dzień" jest zupełnie inna. Jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. Przepraszam, że takie opóźnienie, ale pochłonęła mnie nauka do sesji. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń