sobota, 5 stycznia 2013

Pięć

Zaufanie jest podobno podstawą każdej relacji. Problem polega na tym, że nie każdy na nie zasługuje. Nie każdy zasługuje na miano naszego przyjaciela czy, choćby znajomego. My, natomiast coraz łatwiej otwieramy się przed innymi, powierzając swoje problemy czy przemyślenia. Wierzymy w ludzi i ich zdolność do współczucia czy ludzkich odruchów. Chcemy mieć kogoś bliskiego i nie ma w tym nic złego. Może, poza tym, że jesteśmy zbyt łatwowierni. Pozwalamy innym aby pojawiali się w naszym życiu, odrywali coraz ważniejsze role, a następnie odchodzili w najważniejszych momentach. Nie potrafimy ich zatrzymać i nawet nie chcemy. Czujemy się jedynie winni, że tak łatwo pozwoliliśmy, im zając tak ważne miejsce w naszym sercu. Zbyt szybko stali się dla nas ważni, poznając wszystkie nasze sekrety. Nie udało nam się dostrzec, że wszystko było tylko grą a oni zdobyli to czego chcieli. My, natomiast kolejny raz pozostaliśmy sami i jedyna nadzieja w tym, że kiedyś nauczymy się czegoś na naszych błędach.

Czuje się coraz pewniej i swobodniej. Powoli przestaje zastanawiać się co zrobić i jak odpowiedzieć aby było dobrze. Wszystko zaczyna toczyć się swoim torem. Pozwalam sobie na chwilę swobody, nie zważając na konsekwencje mojej lekkomyślności. Tak jest dobrze, normalnie. Thomas powoli zaczyna akceptować moje niezapowiedziane wizyty. Pojawiam się i znikam, kiedy tylko chcę, a on stara się z tym pogodzić. Przynajmniej tak mi się wydaje i jestem mu, za to wdzięczna. Przyzwyczaił się też do moich dziwactw i miłości do soku grejpfrutowego. Teraz, gdy pojawiam się u niego, zawsze czeka na mnie pełen dzbanek napoju i pusta szklanka na stoliku. Czasem mam wrażenie, że jestem tylko gościem, dość natrętnym to trzeba przyznać. Mam też coraz większe przywileje i zaczynam się rządzić, na co on przymyka na razie oko. Najważniejsze, że sprawa posuwa się do przodu. Mam wiele informacji, które jestem w stanie mu przekazać. Lubię jednak ćwiczyć jego cierpliwość i krok po kroku prowadzić do celu. Thomas jest niezwykle bystry i inteligentny, sam już chyba zaczyna łączyć fakty i tylko wystarczy delikatnie poprowadzić go za rękę aby na coś wpadł. Wiem, że to mój błąd i nie powinnam przywiązywać do tego tak wielkiej wagi, ale lubię zabawę. Czasem wodzę go za nos, by później razem z, nim się z tego śmiać. On sam zaczyna mi ufać. Nie ma już większych oporów aby opowiadać mi o ich wspólnym życiu, które jak się okazuje wcale nie było tak idealne. Może dlatego , że ona w ogóle nie była dla niego. Nawet on sam dochodzi do takiego wniosku, podając mi dość gruby i duży zeszyt. Thomas twierdzi, że pełnił on rolę jej pamiętnika. Stwierdza też, że po tym co tam przeczytam mogę całkowicie zmienić zdanie na jego temat, a ja pierwszy raz w życiu nie mam zielonego pojęcia co zrobić. Nie mam żadnych oporów, choćby przed zmiażdżeniem komuś żeber czy skręceniem karku. Jest jednak pewna sfera, w którą wkraczać najnormalniej w świecie nie chce. Nie rozumiem jej i nie wiem , co mogę mu teraz powiedzieć. Zresztą on chyba widzi, że to zbyt wiele dla mnie i chyba to rozumie. Kładzie delikatnie dłoń na moim ramieniu, zapewniając, że dobrze przemyślał decyzję. Uśmiecham się niepewnie, obiecując, że jeśli tylko znajdę coś ważnego, dam mu o tym znać. Zresztą to oczywiste. Wszystko co teraz robię jest tylko i wyłącznie po to , aby w jakimś stopniu zbliżyć go do prawy. Przy okazji mam z tego sporą korzyść, ale to zupełnie co innego. Teraz najważniejsze jest wypracowanie odpowiedniej relacji między nami. Nie powinnam co prawda narzekać, ale czegoś ciągle mi brakuje. Ciągle czuje się dość dziwnie i wiem, że każdy mój ruch jest obserwowany. Thomas cały czas czeka, odwdzięczę się tym samym. Otworzę się przed, nim i w końcu opowiem o swoim życiu. Tylko, że to nie jest takie proste jak może się wydawać. On nie może znać prawdy, bo to, by go zniszczyło. Nikt o zdrowym rozsądku nie potrafiłby zaufać takiej osobie jak ja. Nie dziwie się zresztą i chyba sama do końca nie potrafię uwierzyć w swoje intencje. Kto wie , co mi może przyjść do głowy, gdy stracę nad sobą panowanie. Odgradzam się, więc od niego, co jest trudniejsze niż mogłam sobie tylko wyobrazić. Trudno jest, bowiem ciągle uciekać od człowieka, od, którego czegoś się chce i, który jest nam potrzebny. Tym bardziej, że Thomasa nie da się tak po prostu wykorzystać i odrzucić na bok niczym niepotrzebny przedmiot. Zapewne, dlatego zaczynam pękać i na poważnie zastanawiam się, jak daleko mogę się posunąć i jak blisko dopuścić go do siebie, aby obie strony były zadowolone. Staram się znaleźć jakiś kompromis, chociaż do tej pory nie uznawałam takich rozwiązań. Dla mnie to jakaś groteska. Szkoda, tylko że teraz sama się w to pakuje i totalnie kompromituje we własnych oczach. Przecież, jeśli tylko Navid się o tym dowie, wyśmieje mnie. Tak, zdecydowanie coś złego się ze mną dzieje. Nie potrafię jednak nic poradzić na to , że lud otaczający moje serce czasem topnieje. Na kilka krótkich chwil w roku staje się człowiekiem i potrafię nawet coś poczuć. Jakieś bliżej nieokreślone uczucie pojawia się we mnie i nie potrafię się temu przeciwstawić. Przynajmniej na razie, dopóki znowu ktoś nie padnie pod moimi stopami błagając o litość. Tego zdecydowanie potrzebuje w tej chwili. Patrząc jednak na Thomasa wiem, że to niemożliwe i nie pozostaje nic innego jak tylko ulec swojej słabości. Pokazać się z ludzkiej strony i pozwolić mu w nią uwierzyć. Może to wystarczy na jakiś czas.
-Jesteś strasznie ciekawski-staram się uśmiechnąć, choć zapewne wychodzi z tego jakiś grymas. Nie lubię wracać do przeszłości, bo nie ma to najmniejszego sensu. Należy ona do tych nielicznych sfer życia, na które nie mamy już żadnego wpływu. Nie możemy tak po prostu wrócić do pewnego dnia i zrobić coś, inaczej aby zmienić bieg niektórych wydarzeń.-Dwa lata temu straciłam w podobny sposób kogoś bardzo ważnego. Śledztwo stanęło w miejscu, bo nie było ani wystarczających dowodów ani światków. Uwierz, że nie ma nic gorszego od wiecznego czekania na to sprawa w końcu posunie się do przodu i coś się wyjaśni. Dlatego chce ci pomóc i nie zamierzam ukrywać, że mam w tym swój interes.
Czuje jak Thomas zaciska dłoń na moim ramieniu, chcąc dodać mi otuchy. Zapewne, powinno być mi przykro i tak dalej, ale nie jest. Nie czuje zupełnie nic i jest mi z tym całkowicie dobrze. Już dawno pogodziłam się z myślą, że nawet największa tragedia nie jest w stanie wzbudzić we mnie większych emocji. To wszystko staje się dla mnie zupełnie obojętne i odległe. Nie potrafię już zatrzymać się w miejscu, bo coś poszło nie tak. Thomas jeszcze tego nie rozumie. Wciąż się uczy i zajmie mu to jeszcze trochę czasu, choć jest niezwykle pojętnym uczniem. Gdy rozmawiamy tak o jego byłej dziewczynie mam wrażenie, że dla niego jest już zupełnie obca. On sam łapie się na tym, że w pewnym momencie coś pękło i już nie było takie jak przedtem. Przestali się rozumieć i zapewne powinni rozstać się dużo wcześniej. Staram się go słuchać, nie tracąc nawet słowa z jego opowieści. W końcu właśnie po to tutaj przyszłam. Nawet, jeśli trudno mi go zrozumieć i pojąć jakim cudem wytrzymał w tym związku tak długo. Może, gdyby rozstali się wcześniej, nie doszłoby do tego wszystkiego. Nie wpadłabym na swój genialny plan i nie siedziałabym teraz z, nim na kanapie w jego salonie. Tak, wszystko jest możliwe, chociaż to tylko gdybanie. Zupełnie bezsensowne i puste w momencie, gdy jest już za późno aby cokolwiek zmienić. Sama chyba nawet tego nie chcę i, choć trudno mi się przyznać, to jest mi dobrze. Lubię z, nim siedzieć i nie czuje się, jak niepotrzebny element w jego domu. Wtapiam się teraz w otoczenie, chłonąc jego atmosferę. Nie przeszkadza mi nawet spokój jaki tu panuje, do wszystkiego można się, bowiem przyzwyczaić. Szczególnie, jeśli chwile wyrzeczenia niosą ze sobą tyle korzyści. Tylko na to teraz czekam i jestem gotowa na wszystko, byle w końcu zacząć zbierać owoce swojej ciężkiej pracy. Uśmiecham się nawet słodko i proszę o pomoc, gdy coś wydaje się dla mnie za trudne. Podobno mężczyźni to lubię i kręci ich, gdy kobieta nie potrafi sobie bez nich poradzić. Thomas może jest inny, ale widzę po, nim, że sprawia mu radość pomaganie mi w jakiś błahych sprawach. Czuje się, wtedy potrzebny, a ja nie mam serca aby mu to odbierać. Pozwalam mu się bawić w detektywa i czasem śmieje się, gdy w przypływie dobrego humoru stwierdza, że jesteśmy niczym Sherlock Holmes i Watson. Może zresztą coś w tym jest. W końcu oni również dociekali do prawdy, szukając ówczesnych przestępców i chcąc poznać motywy ich działania. Nawet teraz uśmiecham się pod nosem na to porównanie. Dla mnie będące kolejnym dowodem zaufania Thomasa i jego wiary w zakończenie tego wszystkiego. Tamtej parze przecież zawsze się to udawało, nawet, jeśli to tylko postacie fikcyjne i inne zakończenie w tym wypadku nie byłoby możliwe. Swoją drogą, śmieszne jest to, że większość książek i filmów ma szczęśliwe zakończenie. Zawsze ten dobry wygrywa, otoczony chwałą zwycięzcy. Nikt nie uwzględnia tego, że rzeczywistość jest zupełnie inna. Pojawia się coraz więcej czarnych charakterów, które nie oszukujmy się, ale wywierają na dzieciach wrażenie. Kreowani przez telewizje i często stają się idolami młodzieży. Świat nie jest już biało-czarny, lecz szary. Linie między dobrem i złem zaczynają się zacierać i trudno jasno określić po, której stronie się stoi. Ja jednak nigdy nie miałam z tym najmniejszego problemu. Zawsze wiedziałam, gdzie jest moje miejsce i tylko trochę czasu potrzebowałam aby w pełni to zaakceptować. Zrozumieć, że nie ma sensu walczyć z własną naturą i strona po, której stoję daje mi wiele większe możliwości. Tutaj mogę dostać to, co chcę i nikt nie oceni sposobu w jaki docieram do celu. Każdy chwyt jest dozwolony. Wsadzam pamiętnik tej nieszczęsnej dziewczyny do torby, uśmiechając się do Thomasa i dziękując mu za wszystkie informacje. Teraz czas odpocząć, przemyśleć wszystko i naładować akumulatory. Oboje potrzebujemy chwili spokoju i wytchnienia, od całej tej sprawy. Brunet jest już tym wszystkim zmęczony i potrzebuje czasu tylko dla siebie, aby to przemyśleć. Muszę to uszanować i pozwolić aby sam doszedł do pewnych wniosków. Nie chcę go osaczać, czy też wywierać niepotrzebną presję. Teraz, gdy nasze relacje tak dobre, muszę dbać aby takie pozostały.
-
Ostatnio mało się dzieje, ale spokojnie. Ostatnio wpadł mi do głowy pewien pomysł i teraz muszę go tylko dopracować. W końcu będzie to coś , co lubię i musi być idealnie. Teraz wszystkie moje myśli krążą w okół tego, więc na razie jest nudno. Zauważyłam, że większość z was boi się o Thomasa. Może i macie rację, a może nie. Może ktoś inny ucierpi bardziej. Do tego jednak dopiero dojdziemy.
Pozdrawiam.

 

7 komentarzy:

  1. ja to całkowiecie nie wiem co myśleć :( :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.. Główna bohaterka zdobyła zaufanie Thomasa i to zaczyna mnie przerażać. Mam wrażenie, że Ona bardzo go zrani i to nie jest fair. Już dość go zraniła, a teraz bawi się w jakieś gierki.. No cóż, czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zawsze powtarzam że zdobyć zaufanie jest trudno, a stracić cholernie łatwo, szczególnie u mnie kiedy sparzyłam się już wile razy i teraz bardzo długo trzymam dystans do osób bo boje się kolejny raz na nich zawieść. Widzę że relacja Thomasa i Fay ewoluowała, teraz nie tylko zachowują się tak jak partnerzy którzy mają wspólny cela, ale chyba również jako znajomi którzy mogą spędzać ze sobą czas nawet przy bardzo błahych sprawach. Ciekawi mnie to będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcześniej Fay bała się, że nie zdobędzie zaufania do Thomasa, ale jednak udało się. Nie powiem, że trudno było ją zdobyć, bo bez żadnych komplikacji przemijały ich spotkania, bohaterka miała chwile zawahania, że może coś pójść nie tak, ale jednak wszystko wyszło po jej pozytywnych myślach.
    W swoich rozważaniach powiedziałaś, że ktoś inny może ucierpieć bardziej niż Thomas, teraz cały czas zastanawiam się kto to może być ;p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No to robi nam się coraz bardziej ciekawie. I wcale nie dzieje się mało, wręcz przeciwnie. Widać, jak relacje pomiędzy Thomasem i Fay się zmieniają i nie wiadomo czy cieszyć się czy płakać. Oboje mają jeden wspólny cel, ale czy przypadkiem ich relacje nie weszły na wyższy tor?

    Kochana ja z niecierpliwością czekam na następne części :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaufanie. Wiem to tym bardzo dużo, bo na własnej skórze przekonałam się jak to z tym zaufaniem jest. Kiedyś bardzo łatwo można było zdobyć moje zaufanie, a teraz to graniczy z cudem. Trudno mi jest zaufać ludziom, rzadko wierzę w ich czyste intencje. Dlatego lepiej czasami nie ufać wszystkim, bo można mocno się sparzyć.
    Napisałaś, że ktoś może będzie bardziej cierpiał niż Thomas, ja sie zastawiam, kto to może być.
    Czekam na rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Thomas ufa Fay zdecydowanie za bardzo i się na tym przejedzie. Chyba nie poznał życia wystarczająco bardzo. Ale cóż... z naszej Fay jednak niezła aktorka jest i choć niby się u niego dobrze czuje, to jednak jakiś podstęp tu jest.
    A ja się tych twoich niecnych planów boję! I jednocześnie nie mogę się doczekać :P

    OdpowiedzUsuń